Byłaś zwykłą nastolatką. Jak każdy miałaś problemy. Wracałaś od swojego
ojca. Rozstali się z twoja mamą trzy lata temu. Oboje bardzo cię kochają
i chcą dla ciebie jak najlepiej. Tylko, że jakoś im to wszystko nie
wychodzi. Co chwilę są kłótnie gdzie spędzisz kolejny dzień. Czasami
masz tego dosyć. Dzisiaj też był taki dzień. Szłaś ulicami Londynu.
Myślałaś o wszystkim i o niczym. Pogoda taka jak zazwyczaj. Niebo
zachmurzone i powiew chłodnego wiatru. Przechodząc obok mostu zauważyłaś
chłopaka w kapturze, stał za barierką. Podeszłaś do niego.
- Dlaczego nie skaczesz ? - spytałaś. Spojrzał na ciebie.
- Zaraz to zrobię. - widziałaś, że bardzo się bał.
- Po cholerę przedłużasz. Im szybciej skoczysz tym mniej cierpienia na ziemi co nie ?
- Zaraz to zrobię.
- Boisz się ?
- Nie. - widziałaś, że trzyma się z całych sił, a jego głos drży.
- Gdybyś się nie bał już dawno byś skoczył. To jest proste. Puszczasz barierkę i lecisz.
- No jestem ciekawy czy takie proste. Stań tutaj i to zrób.
- Ale ja nie chcę się zabijać. Po jaką cholerę miałabym odebrać sobie
najważniejszy dar od Boga jakim jest życie ? Mam bardzo dużo problemów
jak każdy, ale nie jestem tchórzem. Nie uciekam w inny świat. Myślisz,
że tam ci będzie lepiej ? Nie zastanawiałeś się nad tym, że przez
samobójstwo wcale nie trafisz do tej lepszej części pozaziemskiego życia
? - chłopak słuchał cię z zaciekawieniem.
- Po cholerę tu przyszłaś? Zostaw mnie i odejdź.
- Nathan i tak nie skoczysz.
- Skąd wiesz, że to ja ?! - spytał zdziwiony.
- No wiesz oglądam telewizje, słuchałam was kiedyś.
- A czemu już nie słuchasz ?
- No, bo po co słuchać czegoś czego niedługo nie będzie. Jak skoczysz to
zespół się rozpadnie, albo straci połowę fanów. W końcu The Wanted bez
słodkiego Nath'a to nie jest ten sam zespół. A jak bym nadal was
słuchała to bym chodziła przybita, że tak cudowni chłopcy już nie grają,
bo jeden z nich stchórzył.
- Nie jestem tchórzem. Ja po prostu już nie daje rady.
- Tchórzysz. Skoro tak by nie było to byś walczył sam ze sobą i
problemami. Myślisz, że niektórzy ludzie nie mają gorzej. Jesteś sławny
ludzie cię kochają, uwielbiają, masz kochających rodziców, przyjaciół.
Czego chcieć więcej? Podaj mi rękę. - wyciągnęłaś dłoń w jego stronę.
Patrzył na ciebie i na nią przez chwilę. Nie wiedział co zrobić. W końcu
podał ci dłoń i przeszedł na tę bezpieczną stronę.
- Mogę cię przytulić ? - zapytał.
- Jasne. - rozłożyłaś ramiona i staliście tak przez chwilę.
- Jak masz na imię ?
- [t.i.].
- Czyli tak ma na imię mój anioł stróż. - spojrzałaś na niego pytająco. -
W końcu pojawiłaś się tutaj i uratowałaś mnie. Inaczej bym skoczył.
Dzięki tobie tutaj stoję. Bóg cię przysłał.
- Nie, wpadłam sama. Chciałam sobie z tobą pogadać. Nie jestem żadnym
aniołem. Dotykasz mnie. Nie prześwituje. - obkręciłaś się. - widzisz
mnie. Nie jestem aniołem. - chłopak zaczął chichotać.
- Chodź ze mną na spacer.
- Czyżby wraca Nath ? Ta słodka 1/5 The Wanted ?
- Dzięki tobie.
Chwycił cię za rękę i poszliście do parku. Chłopak opowiedział ci o
swoich problemach. Zaufał ci. Następnie ty opowiedziałaś mu o swoich.
Okazało się, że twoje są większe od jego. Chłopak podziwiał cię za to,
że masz takie podejście do życia. Odprowadził cię do domu.
Od tamtej pory minęły dwa lata, a ty przez te dwa lata nie miałaś z nim
żadnego kontaktu, ale z jednego byłaś szczęśliwa i zadowolona. To
właśnie dzięki tobie The Wanted nadal istniało w starym, najlepszym i
niepowtarzalnym składzie. Szłaś tym samym mostem. Zauważyłaś kogoś kto
przypominał ci Nath'a. Podeszłaś bardzo cicho i powoli.
- Anioł stróż jest od tego by pomagać. - przeszłaś przez barierkę. Patrzył na ciebie zdziwiony.
- Co ty wyprawiasz ?
- Jeśli na prawdę chcesz to zrobić to złap mnie za rękę i skoczymy razem.
- Dlaczego chcesz się zabić ? Przecież byłaś taka dzielna.
- A ty dlaczego chcesz się zabić, bo sobie nie radzisz z problemami.
Dokładnie tak jak ja. Tchórzę. Chcę skoczyć bo jestem tchórzem. Robisz
to ze mną czy kolejny raz się rozmyślisz ?
- Przez cały czas o tobie myślałem. Gdy jechaliśmy w kolejną trasę, gdy
miałem zły humor. Myślałem właśnie o tobie. Dlaczego ktoś taki jak ty mi
pomógł. Po co ci to było. Usatysfakcjonowało cię to ? Nie wiem, ale
wiem, że jesteś kimś wyjątkowym i powinnaś zostać po tej drugiej
stronie. Ty nie jesteś tchórzem.
- Ja jestem najprawdziwszym tchórzem. Następnego dnia po naszym
spotkaniu przyszłam tutaj i skoczyłam. Mnie już dawno nie ma Nath. Bóg
przysłał mnie tutaj ponownie bym ci pomogła. Byś złapał mnie teraz za
rękę i było ci łatwiej wiedząc, że jest obok ciebie ktoś kto jest
podobny do ciebie. Ty już nie będziesz szczęśliwy po drugiej stronie
barierki. Jesteś tutaj drugi raz. Takim ludziom nie jest dobrze po
tamtej stronie. Jeśli nie skoczysz teraz będziesz cierpiał jeszcze
bardziej i tutaj wrócisz. - chwycił twoją dłoń.
- Czyli jesteś aniołem ? Moim ? Już cię nie ma ? Ale przecież ja ciebie widzę..
- Nie Nath. Tak ci się tylko wydaje.
- Nie rozumiem jednego. Dlaczego mi pomagałaś, a później sama skoczyłaś.
Przecież mówiłaś wtedy takie rzeczy. Czy ja mogę cię teraz uratować?
Pozwolisz mi siebie przekonać ?
- Nathan.. mnie już nie ma. Nie można uratować czegoś co nie istnieje. - chłopak miał łzy w oczach.
- Kocham cię. - wypowiedział te słowa i pomogłaś mu przejść przez śmierć. Dzięki tobie ból był mniejszy.
OMG! To jest świetne! Czytałam to ze łzami w oczach.... <3
OdpowiedzUsuńtaki miał być efekt...
OdpowiedzUsuń