(Lana)
Ocknęłam się. Nie wiem czy oślepłam czy miałam związane oczy było aż tak ciemno. Umarłam? Nie umarli nie czują. A gdyby nie czułabym ucisku na rękach i nogach.Zaczęłam się szarpać. Po chwili poczułam przeszywający ból na prawej nodze- zaczepiłam prawą nogą o jakąś blachę. Ręce które miałam związane z tyłu ledwo czułam, węzeł był za ciasny. mogłam sobie wyobrazić jak sinieją z nie dopływu krwi. Gdybym nie miała zaklejonych ust to może jakimś cudem udało by mi się przegryźć węzeł. Usłyszałam dźwięk jadącego samochodu.
- Lulu!! - krzyknęłam niewyraźnie
Oddychałam ciężko, brakowało mi powietrza. Dusiłam się. Czułam krew spływającą z głowy i nosa. Przez którą,jeszcze ciężej się oddychało.
Samochód podskoczył na wyboju w momencie kiedy znów wywrzeszczałam imię przyjaciółki. Straciłam orientacje. Jak długo byłam nieprzytomna. Jakby z oddali słyszałam trąbienie samochodu, wtedy zorientowałam się gdzie jestem, moim aktualnym miejscem pobytu był bagażnik jakiegoś starego auta. Poczułam zawroty głowy, w płucach miałam żywy ogien. W momencie kiedy ktoś otwierał klapę straciłam przytomność.
xxx
Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to przerażająco jasne światło. Wszystko było za mgłą. Nerwowo rozglądnęłam się po pokoju w którym się znajdowałam. Pokój był bez drzwi a ścian ze złuszczoną tapetą pokazywały, że pod względem wyglądu nikt się nim nie interesował. Szyby były powybijane a jedyne godne uwagi było to, ze pod przeciwną ścianą stała meblościanka z mini telewizorami. Każdy pokazywał inne pomieszczenie, domyśliłam się że to monitory kamer. Po prawej stronie na górze... sobaczyłam siebie. Kamera musiała byś umieszczona gdzieś w rogu pokoju. Po dokładnym rozglądnięciu się zobaczyłam Lulu, była niedaleko mnie, siedziała zwinięta w kłębek równie dobrze mogła być nieprzytomna. Żyje na pewno, widziałam jak ciężko oddycha. Próbując znaleźć wyjście z naszej sytuacji poczołgałam się do okna. Byłyśmy w lesie, na oko na drugim piętrze. Przed domem widziałam kawałek dachu studni.
- aanaa - usłyszałam za plecami. Rozglądnęłam się i chwilę potem byłam już koło Lulu, przecisnęłam związane dłonie pod nogami. Zaczęłam szarpać sznurki które miała na rękach, widziałam jej wystraszony wzrok. Po chwili szamotaniny poddałam sie wtedy Lulu wydała z siebie cos w rodzaju krzyku a ja poczułam ból i straciłam kontakt z rzeczywistością.
Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam monitory. Rozpraszał mnie ból głowy, próbowałam odszukać siebie w pokoju w którym się znajduje. Po obejrzeniu dokładnie każdego z pomieszczeń stwierdziłam, że jestem tylko ja i Lulu, no i jeszcze był jakiś facet który pilnował wejścia. Podciągnęłam nogi pod szyję założyłam na kolana związane ręce. na których czułam zaschniętą krew. Popatrzyłam na snop księżycowego światła Nie miałam pojęcia czy byłam nieprzytomna przez pary godzin czy jest już następny dzien. Zaczęłam zahaczać kawałkiem taśmy o materiał legginsów w nadziei, że uwolnię sie z tego klejącego czegoś. W momencie gdy się poddałam usłyszałam kroki. Serce mi szybciej zabiło szybciej gdy uświadomiłam sobie, że ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu. Ja- związana, liny oplatały ciasno moje ręce i nogi, z zaklejonymi ustami nawet nie mogłam krzyczeć. Byłam pusta w środku, żadnych pomysłów, nic. Zupełnie Niektóre rzeczy widziałam podwójnie, byłam słaba z minuty na minute opuszczało mnie wszystko. Skuliłam się i wbiłam wzrok w nogę.
- "Zostaw mnie" - krzyczałam w myślach. - "Prosze.."
Miałam już nadzieje, że jednak jakimś cudem usłyszał. Ale jednak musiałam znowu otępienie bo poczułam, ze ktoś unosi moją brodę. Facet którego nie specjalnie na ten moment kojarzyłam, kręcił głową z udawanym współczuciem. Po chwili sie zaśmiał i zaczął coś mówić. Jego głos słyszałam jak spod wody. Przez chwile tylko na niego patrzyłam nie rozumiejąc co mówi. Dopieoro potem zorientowałam się kto to.
- Myślałem, że jesteś z twardszej gliny ulepiona... - zaśmiał się
-"Ignoruj go " -powiedziałam sobie w myślach.
Skutecznie jego wypowiedzi do puki nie sprzedał mi kopniaka w nogę. Podniosłam wzrok.
- Nie patrz na mnie tak, bo wzrokiem mnie nie zabijesz -powiedział drwiąco
- "Jeszcze sie okaże" - powiedziałam i sama sie uśmiechnęłam do swojej myśli.
To co próbowałam powiedzieć to tylko urywaki wyrazów zniekształcone i przerwane przez wejście jakiegoś faceta. Miał na sobie czarną kurtkę i bandamę, która zasłaniała usta. Przy pasku spodni błyszczała bron.
- I jak Dean? misja wypełniona? - spytał Victor przybyłego
- Jasne, nabrali się, osobiście zadzwoniłem do komendanta. -poinformował go
Zmierzyłam ich wzrokiem, i znów zaczęłam wrzeszczeć niezrozumiałe dla nikogo, nawet dla mnie wyrazy. Facet którego ojczym nazwał Dean, podszedł do mnie i zerwał mi taśmę z ust.
- I co? - spytałam zmienionym głosem. - Teraz zamierzacie mnie zgwałcić? hę?
Zgodnie zwrócili ku sobie wzrok i uśmiechnęli się
- A tak bardzo tego chcesz? - spytał Victor bawiąc się kosmykiem moich włosów, popatrzył na Deana
Ojczym musiał zauważyć że jestem jakaś niemrawa bo polecił temu drugiemu żeby dał mi kolejną dawkę.
Chłopak zniknął w drzwiach i pojawił się po chwili niosąc strzykawkę. Boleśnie wbił mi ja na zgięciu łokcia.
- Zaraz ci się polepszy -powiedział
Czy on właśnie podał mi środek przeciwbólowy? Czemu nei dał tego też Lulu? Dlaczego ona tu jest?
To Be Continoued.....
________________________________
Dodane dzisiaj dzięki groźbą Izy na skejpie <333
Kolejny rozdział z serii : Tragedia -.-'
Ale kit. Mam nadzieje że wszelkie tępe narzędzia groźnego użytku zostały schowane w szafie i czekają na samą koncówkę =]]
- Lulu!! - krzyknęłam niewyraźnie
Oddychałam ciężko, brakowało mi powietrza. Dusiłam się. Czułam krew spływającą z głowy i nosa. Przez którą,jeszcze ciężej się oddychało.
Samochód podskoczył na wyboju w momencie kiedy znów wywrzeszczałam imię przyjaciółki. Straciłam orientacje. Jak długo byłam nieprzytomna. Jakby z oddali słyszałam trąbienie samochodu, wtedy zorientowałam się gdzie jestem, moim aktualnym miejscem pobytu był bagażnik jakiegoś starego auta. Poczułam zawroty głowy, w płucach miałam żywy ogien. W momencie kiedy ktoś otwierał klapę straciłam przytomność.
xxx
Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to przerażająco jasne światło. Wszystko było za mgłą. Nerwowo rozglądnęłam się po pokoju w którym się znajdowałam. Pokój był bez drzwi a ścian ze złuszczoną tapetą pokazywały, że pod względem wyglądu nikt się nim nie interesował. Szyby były powybijane a jedyne godne uwagi było to, ze pod przeciwną ścianą stała meblościanka z mini telewizorami. Każdy pokazywał inne pomieszczenie, domyśliłam się że to monitory kamer. Po prawej stronie na górze... sobaczyłam siebie. Kamera musiała byś umieszczona gdzieś w rogu pokoju. Po dokładnym rozglądnięciu się zobaczyłam Lulu, była niedaleko mnie, siedziała zwinięta w kłębek równie dobrze mogła być nieprzytomna. Żyje na pewno, widziałam jak ciężko oddycha. Próbując znaleźć wyjście z naszej sytuacji poczołgałam się do okna. Byłyśmy w lesie, na oko na drugim piętrze. Przed domem widziałam kawałek dachu studni.
- aanaa - usłyszałam za plecami. Rozglądnęłam się i chwilę potem byłam już koło Lulu, przecisnęłam związane dłonie pod nogami. Zaczęłam szarpać sznurki które miała na rękach, widziałam jej wystraszony wzrok. Po chwili szamotaniny poddałam sie wtedy Lulu wydała z siebie cos w rodzaju krzyku a ja poczułam ból i straciłam kontakt z rzeczywistością.
Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam monitory. Rozpraszał mnie ból głowy, próbowałam odszukać siebie w pokoju w którym się znajduje. Po obejrzeniu dokładnie każdego z pomieszczeń stwierdziłam, że jestem tylko ja i Lulu, no i jeszcze był jakiś facet który pilnował wejścia. Podciągnęłam nogi pod szyję założyłam na kolana związane ręce. na których czułam zaschniętą krew. Popatrzyłam na snop księżycowego światła Nie miałam pojęcia czy byłam nieprzytomna przez pary godzin czy jest już następny dzien. Zaczęłam zahaczać kawałkiem taśmy o materiał legginsów w nadziei, że uwolnię sie z tego klejącego czegoś. W momencie gdy się poddałam usłyszałam kroki. Serce mi szybciej zabiło szybciej gdy uświadomiłam sobie, że ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu. Ja- związana, liny oplatały ciasno moje ręce i nogi, z zaklejonymi ustami nawet nie mogłam krzyczeć. Byłam pusta w środku, żadnych pomysłów, nic. Zupełnie Niektóre rzeczy widziałam podwójnie, byłam słaba z minuty na minute opuszczało mnie wszystko. Skuliłam się i wbiłam wzrok w nogę.
- "Zostaw mnie" - krzyczałam w myślach. - "Prosze.."
Miałam już nadzieje, że jednak jakimś cudem usłyszał. Ale jednak musiałam znowu otępienie bo poczułam, ze ktoś unosi moją brodę. Facet którego nie specjalnie na ten moment kojarzyłam, kręcił głową z udawanym współczuciem. Po chwili sie zaśmiał i zaczął coś mówić. Jego głos słyszałam jak spod wody. Przez chwile tylko na niego patrzyłam nie rozumiejąc co mówi. Dopieoro potem zorientowałam się kto to.
- Myślałem, że jesteś z twardszej gliny ulepiona... - zaśmiał się
-"Ignoruj go " -powiedziałam sobie w myślach.
Skutecznie jego wypowiedzi do puki nie sprzedał mi kopniaka w nogę. Podniosłam wzrok.
- Nie patrz na mnie tak, bo wzrokiem mnie nie zabijesz -powiedział drwiąco
- "Jeszcze sie okaże" - powiedziałam i sama sie uśmiechnęłam do swojej myśli.
To co próbowałam powiedzieć to tylko urywaki wyrazów zniekształcone i przerwane przez wejście jakiegoś faceta. Miał na sobie czarną kurtkę i bandamę, która zasłaniała usta. Przy pasku spodni błyszczała bron.
- I jak Dean? misja wypełniona? - spytał Victor przybyłego
- Jasne, nabrali się, osobiście zadzwoniłem do komendanta. -poinformował go
Zmierzyłam ich wzrokiem, i znów zaczęłam wrzeszczeć niezrozumiałe dla nikogo, nawet dla mnie wyrazy. Facet którego ojczym nazwał Dean, podszedł do mnie i zerwał mi taśmę z ust.
- I co? - spytałam zmienionym głosem. - Teraz zamierzacie mnie zgwałcić? hę?
Zgodnie zwrócili ku sobie wzrok i uśmiechnęli się
- A tak bardzo tego chcesz? - spytał Victor bawiąc się kosmykiem moich włosów, popatrzył na Deana
Ojczym musiał zauważyć że jestem jakaś niemrawa bo polecił temu drugiemu żeby dał mi kolejną dawkę.
Chłopak zniknął w drzwiach i pojawił się po chwili niosąc strzykawkę. Boleśnie wbił mi ja na zgięciu łokcia.
- Zaraz ci się polepszy -powiedział
Czy on właśnie podał mi środek przeciwbólowy? Czemu nei dał tego też Lulu? Dlaczego ona tu jest?
To Be Continoued.....
________________________________
Dodane dzisiaj dzięki groźbą Izy na skejpie <333
Kolejny rozdział z serii : Tragedia -.-'
Ale kit. Mam nadzieje że wszelkie tępe narzędzia groźnego użytku zostały schowane w szafie i czekają na samą koncówkę =]]
Po pierwsze: JA O ŻADNYCH GROŹBACH NIC NIE WIEM ;D
OdpowiedzUsuńPo drugie: JAK JESZCZE RAZ NAZWIESZ TO CUDO TRAGEDIĄ TO PRZYJDĘ DO CIEBIE Z PATELNIĄ!
Po trzecie: NO MASZ TY SZCZĘŚCIE, ŻE ŻYJĄ, ALE MAJĄ WYJŚĆ Z TEGO CAŁO I BEZ ŻADNYCH GWAŁTÓW! NIECH NO TE CIOTY LOUIS I NATHAN COŚ ŻE ZROBIĄ!
Jak ja mam ochotę przywalić z patelni Victorowi i Dean'owi!
Szybciutko pisz next, a wszystkie moje tępe narzędzia groźnego użytku pozostaną w szafie ;D
Buziaczki Andrzej :**
Ja się przyłączam do komentarza koleżanki na górze :* ^^
UsuńSwietne boze jezu ja chce nexta i piszsz go u mnie bo jak nie to osobiscie cie udusze twoja kochana sis :****
OdpowiedzUsuń