piątek, 28 września 2012

ROZDZIAŁ TRZECI

         (Lana)
Słyszałam jakieś dziwne kroki , miejsce co prawda było zaludnione ale te kroki były takie bliskie ,serce zaczęło mi walić ze strachu .Ktoś koło mnie kucną i chyba na mnie popatrzył bo dopiero po chwili odezwał się:
- trzymaj spadło ci -powiedział dziwnie znajomym głosem podał mi tą rzecz . 
Ja ciągle miałam spuszczoną głowę i trzymałam się za nią rekami. Pomyślałam ze jak będę udawać ze go nie słyszę to sobie pójdzie , jednak byłam w błędzie .Chłopak schylił się jeszcze bardziej a ja podniosłam trochę głowę .I wtedy zobaczyłam te jasne morsko niebieskie oczy... Łza kapnęła na nos chłopaka. Ja nie mogłam nic powiedzieć dlatego ze płakałam. Otarł łzę z nosa i podał mi breloczek który urwał mi się,z telefony było to czarne serce z napisem ONE DIRECTION . Mimo tego ze ktoś był obok mnie dalej nie mogłam przestać płakać , podniosłam głowe wyżej i popatrzyłam się na chłopaka. A on powiedział :
-co ci się stało ? wyglądasz na zagubioną
- po co ci to wiedzieć ?- spytałam dziwnie płaczliwym głosem
- bo nie lubię jak ładne dziewczyny płaczą co ci jest?
Gdy zrozumiał ze nie mogę nic mówić (głównie ze strachu przed tym co będzie dalej ale też z żalu ze najbliższa mi osoba wyjechała ot tak) powiedział :
-choć pójdziemy do jakiejś kawiarni , opowiesz mi wszystko ,gdy pokiwałam głową pomógł mi wstać . Dziwiło mnie to czemu ma na sobie kaptur i widać tylko jego twarz i to była zawiązana bandamką.Ale tak czy siak oczy miał piękne...

(Louis)
Ten breloczek, lubiła One Direction tylko czy ona mnie nie rozpozna nie chciałbym tego ,ale w sumie sam zaproponowałem żeby ze mną poszła . Była jak był widzieć bardzo przygnębiona nie mogła mówić ledwo oddycha la z żalu , nie mogłem obok niej tak obojętnie przejść , dziwnie się przy niej poczułem ... 
Jakoś tak inaczej nie wiedziałem co to za uczucie . Podeszliśmy do kawiarenki a ona stanęła i powiedziała : 
-kim ty jesteś?
nie wiedziałem co odpowiedzieć...

------------------------------------------------------
No w końcu jak dla mnie to długo nie wstawiałam tu żadnego wpisu
Dedyk dla przyjaciółeczki (ona już wie że chodzi o nią)  pannę Asię
panny Marty  która kocha MTT :-) (more than this)
pnnie Juli737emo z "Bravo.pl" która już mnie wypytuje o to co jej obiecałam:)
(w innych rozdziałach bardziej to rozwinę) :):):):)

czwartek, 27 września 2012

ROZDZIAŁ DRUGI

( Lana )
Siedziałam z Dekką na peronie wiedziałam o co ja zapytać nie wiedziałąm jednak czy to dobry pomysł psuć nam i tak złe humory . Ale się przemogłam;
-Dekka...- zaczęłąm ,popatrzyłą się na mnie pytająco - dlaczego babci mnie oddała?
- wiesz... Oni nie chcieli żebyś została bo wiesz sama co sobie ostatnio zrobiłaś gdy byłaś sama?
- no tak wiem ale co/ czyli wychodzi na to że oni się bali mnie wychować tak..? rozumiem...
-dzielna , a to co sie stało z twoją mamą nic już tego nie cofnie ale dobrze zrobiłaś
Matko jak ja nie nawidziłam takiej gadki normalnie jak z książki albo dramatu .Podjechał pociąg , Dekka wstała to było niesprawiedliwe , przyjechałam do Londynu nie znałam ludzi nie pamiętałam jak wygląda mój tato .Dekka wstała i powiedziała;
- trzymaj się i pamiętaj zawsze możesz do mnie zadzwonić 
-kocham cie pa...- powiedziałam a łzy mi popłynęły po policzkach .
Usiadłąm na tej samej ławce na której siedziałam przed chwilą pomachałam odjeżdżającej Decce.Włączyłam muzykę nie za głośno i nie za cicho tak żebym tylko ja słyszała , założyłam kaptur bluzy złapałam się za głowę i zalałam sie łzami , dobrze ze nik kto mnie zna nie widział tego bo zwylke to ja nie płaczę...
( Louis )
Byłem na peronie czekałem na Harry'ego . Był w swoim mieście  u rodziny. Bałem się żeby mnie nikt nie rozpoznał .. chociaż z pod tej bluzy to potwora nie można było poznać  jednak ludzie zerkali na mnie . to chyba paranoja zaczynam wirować na punkcie prywatności? w sumie chyba nie nie może się człowiek przejść żeby nikt nie wiedział że to on ? Mijały mnie tłumy ludzi gdzieś usłyszałem jakiś taki inny dźwięk jakby szloch . Przystanąłem i zlokalizowałem źródło jakiś ktoś , chyba dziewczyna siedziała na ławce podszedłem bliżej ale zadzwonił jej telefon ... Podchodziłem do niej bardzo wolnym krokiem

( Lana )
Płakałam , zadzwonił mój telefon odebrałam szybko a w słuchawce usłyszałam głos Dekki :
-trzymasz sie twój tato nie mógł przyjść , zadzwonił przed chwilą do mnie, i przyjdzie po ciebie jego zona poczekaj w jakiejś kawiarence .
- dobra , ale dzwoń do mnie - głoś miałam załamany 
- dobra ale muszę już kończyć pa 
- pa - skończyłam i znów zaczęłam płakać

CDN...
---------------------------------------------------
Sorry przy tamtym"rozdziale" zapomniałam napisać : ten blog zaczęłam pisać ponieważ zainspirował mnie blog szalonej 555 której dedykuje ten rozdział  i Juli737emo której prawdopodobnie rozpadł się "związek" (jesli masz coś przeciwko temu wpisowi daj znać a go usunę)
Wpis został napisany w męczarniach na matmie przy liczbach ujemnych :) 
P.S.-Marta nie daj mu odejść.!!!

środa, 26 września 2012

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 (Lana)
Siedziałam w pociągu jadącego do Londynu z moją ciocia Dekką , to była moja ciocia ale byłyśmy po imieniu, miała zamieszkać tam ze mną znaczy w innym domu ale miało być tak że ona miała mieć mnie na oku. Dekka była siostrą mojej mamy. I jedyna moją ciocią (żyjącą). Pociąg staną i wyszłyśmy na peron ciągle miałam na głowie słuchawki a w  uszach grało mi One thing . Zauważyłam że Dekka się dziwnie na mnie patrzy, znałam ten jej wzrok - coś się  stało.
Zdjęłam słuchawki i spytałam ;
-co jest?
-Lana, miałam z toba zamieszkaćw Londynie...
-ale...?
-ale nie mogę nie dostałam tej pracy
-jak? to niemożliwe - byłam zrozpaczona- przecierz nie możesz mnie tu zostawić ! tylko ty mi zostałaś i mnie zostawiasz ? co ja zrobię ? sama? w obcym mieście, z obcymi ludźmi?
-mama byłaby z ciebie dumna ...
-gdyby żyła ... nie chce skończyć jak ona !-krzyknęłam i zalałam się płaczem , już myślałam że zacznę życie od nowa w nowym mieście a tu znowu ostatnia osoba która mi została zawiodła mnie .W sumie to nie jej wina że nie dostała pracy ale nie chciałam zostawać sama...Dotknęłam wisiorka przyczepionego do mojej torebki , dała mi go mama zanim umarła, i przypomniałam sobie jej słowa"Ufaj tylko tym kogo znasz , oni chcą dla ciebie jak najlepiej", ale to co musiał mi zrobić nie było dla mojego dobra. Zamknęłam oczy, ,odwracając się do Dekki spytałam;
- o której masz pociag?
- zaraz . pamiętaj kocham cie i nie daj sie zlapać musiz teraz uważać
- boję sie
- nie bój  się przejechałyśmy pół kraju . Wszystko będzie dobrze.Choć mamy jeszcze chwilę usiądźmy
poszłyśmy do pobliskiej ławki i usiadłyśmy na niej jakaś para kłóciła się na środku peronu ale nikt nie zwracał na to uwagi , chyba byli przyzwyczajenia do takiego zachowania ...

CDN...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
w drugim rozdziale będzie lepiej... jakoś tak nie miałam weny...
dla Juli737emo z "Bravo.pl"-myślę że to czytasz ; )

wtorek, 25 września 2012

a teraz One Direction

Poznałaś Louisa w parku w Londynie. Zaczęliście rozmawiać. Początkowo nie wiedziałaś, kto to. Dopiero po dłuższej rozmowie zorientowałaś się, że prowadzisz dialog z międzynarodową gwiazdą. Zadawałaś dużo pytań, jednak On cały czas patrzył się na twoje oczy.
L: Nie wiem, ale masz w sobie to coś. Nie wiem co to? Twoje oczy są jakieś, jakieś… Nie umiem tego wytłumaczyć.
T: Nie rozumiem Cię.
L: Ja tez siebie nie rozumiem *uśmiechnął się* Tu masz mój numer telefonu. Mam nadzieję, że zadzwonisz.
T: Nie wiem, czy będę miała czas. Ostatnio dużo się dzieje, a ja jestem sama.
L: Spotkajmy się jutro. Proszę… Ze mną możesz porozmawiać o wszystkim co Cię trapi.
T: Nie jestem pewna, czy będę potrafiła, ale postaram się. *Odeszłaś*
Wróciłaś do swojego domu. Ze względu na to, że byłaś bardzo zmęczona poszłaś spać. Bardzo chciałaś się komuś wygadać. Louis wyciągnął do ciebie pomocną dłoń, więc postanowiłaś się z nim ponownie spotkać.
Wstałam rano, bo nie mogłam już dłużej spać. Ubrałam się i zadzwoniłam do Louisa.
L: Halo?
T: Cześć Louis..
L: Hej, [T.I.] Moja propozycja jest nadal aktualna. Chcesz się spotkać?
T: Tak. Chcę ponownie Cię zobaczyć.
L: Ja też. Spotkajmy się tam gdzie wczoraj. Dobrze?
T: Dobrze. *rozłączyłaś się*
W końcu na twojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Wyszłaś z domu i udałaś się do ławki, na której pierwszy raz rozmawiałaś z Louisem. Już na ciebie czekał. Przywitałaś się i nie wiedziałaś od czego zacząć. To dość dziwne opowiadać o swoim życiu osobie, którą poznało się wczoraj. Postanowiłaś jednak się przełamać. Nie wiedziałaś, czy Louisa w ogóle to zainteresuje, ale… Wzięłaś głęboki oddech i zaczęłaś mówić:
T: Jestem jedynaczką. Moi rodzice rok temu zginęli w wypadku samochodowym *zaczęłaś płakać*
Louis objął ciebie ramieniem, a ja zaczęłaś mówić dalej.
T: Miesiąc temu dowiedziałam się, ze jestem śmiertelnie chora i pozostało mi tylko parę miesięcy życia. Już niedługo umrę. Rozumiesz?!
Teraz łzy zaczęły płynąć tobie strumieniami.
T: Już nic nie może mi pomóc!
Gwałtownie wstałam z ławki i chciałam uciec, jednak Louis złapał mnie za rękę.
L: Spójrz mi w oczy i posłuchaj! *krzyknął*
Zrobiłaś tak jak kazał.
L: Jesteś piękną i mądrą dziewczyną. Musisz walczyć do końca. Rozumiesz?! Musisz walczyć do końca! Dasz radę! Jesteś silna. Nie myśl o tym, co się wydarzy, tylko o tym co się dzieje teraz. Nie chcę byś była smutna. Nie mogę nic zrobić, oprócz tego, by powiedzieć Ci, żebyś się nie załamywała. Nie możesz się tak po prostu poddać! Dasz radę! Nie mam pojęcia co sobie teraz myślisz, ale wiedz, że Ci pomogę. Wielu ludzi jest chorych. Ci, którzy się poddają czeka śmierć, a dla tych, którzy walczą jest nadzieja *Louis zaczął płakać*
T: Dla mnie nie ma już nadziei.
L: Dla każdego jest nadzieja, bez wyjątku.
Louis zbliżył się do ciebie złożył na twoich ustach delikatny pocałunek.
L: Musisz walczyć dla mnie.
Teraz Louis po prostu zanosił się płaczem.
L: Nie chcę, byś umarła… Stałaś się dla mnie kimś więcej . Dla Ciebie zrobię wszystko.
T: Dziękuję, że jesteś tu teraz ze mną, dziękuję, że mnie wspierasz i dziękuję Ci za to, że dałeś mi nadzieję. *przytuliłaś Go*
L: To ja Ci dziękuję, że uświadomiłaś mi jakie może być życie. Jak niektórzy ludzie cierpią i że nie pieniądze, czy sława są najważniejsze. Najważniejsze jest zdrowie i miłość… Kocham Cię i chcę, byś była szczęśliwa. Po tym wszystkim co usłyszałem zrobię wszystko, byś chociaż na chwilę się uśmiechnęła, chociaż na chwilę…


Spędziłaś z Louisem wspaniałe chwile. Pokazał Ci co to znaczy kochać i żyć. Teraz jesteś najszczęśliwszą osobą, jednak już nie na ziemi. Jesteś w Niebie i patrzysz na Swojego ukochanego, który był z Tobą w najgorszych chwilach. Wtedy, kiedy się załamywałaś, ale i wtedy, kiedy przeżywałaś najlepsze chwile swojego życia. Był przy Tobie w szpitalu i powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Nie kłamał. Jest Ci w Niebie bardzo dobrze. Zawsze będziesz kochała Louisa, a on… On powinien ułożyć sobie życie na nowo, a Ty będziesz nad nim czuwać. Zawsze będziesz z nim myślami i jeszcze kiedyś się spotkacie. On nie powinien się teraz załamywać. Powinien pogodzić się z rzeczywistością i żyć dalej. Nie chcesz, by o Tobie zapomniał, ale nie chcesz też, by i wiecznie żył Twoją śmiercią. Wiesz jak bardzo za Tobą tęskni i widziałaś jak zachowywał się na cmentarzu. Ile byś teraz dała, by go pocałować i przytulić. Powiedzieć mu KOCHAM CIĘ. Codziennie odwiedza Cię na cmentarzu i rozmawiacie. To nie jest zwykła rozmowa. Nie taka jak na Ziemi. Tylko Wasza. Zakochani umieją porozumiewać się bez słów, a Wy potraficie porozumiewać się w dwóch światach. On mówi do Ciebie na cmentarzu, a potem Ty jesteś w Jego śnie…

LOUIS BYŁ NAJLEPSZYM CO CIĘ W ŻYCIU SPOTKAŁO…

najpierw The Wanted

Byłaś zwykłą nastolatką. Jak każdy miałaś problemy. Wracałaś od swojego ojca. Rozstali się z twoja mamą trzy lata temu. Oboje bardzo cię kochają i chcą dla ciebie jak najlepiej. Tylko, że jakoś im to wszystko nie wychodzi. Co chwilę są kłótnie gdzie spędzisz kolejny dzień. Czasami masz tego dosyć. Dzisiaj też był taki dzień. Szłaś ulicami Londynu. Myślałaś o wszystkim i o niczym. Pogoda taka jak zazwyczaj. Niebo zachmurzone i powiew chłodnego wiatru. Przechodząc obok mostu zauważyłaś chłopaka w kapturze, stał za barierką. Podeszłaś do niego.
- Dlaczego nie skaczesz ? - spytałaś. Spojrzał na ciebie.
- Zaraz to zrobię. - widziałaś, że bardzo się bał.
- Po cholerę przedłużasz. Im szybciej skoczysz tym mniej cierpienia na ziemi co nie ?
- Zaraz to zrobię.
- Boisz się ?
- Nie. - widziałaś, że trzyma się z całych sił, a jego głos drży.
- Gdybyś się nie bał już dawno byś skoczył. To jest proste. Puszczasz barierkę i lecisz.
- No jestem ciekawy czy takie proste. Stań tutaj i to zrób.
- Ale ja nie chcę się zabijać. Po jaką cholerę miałabym odebrać sobie najważniejszy dar od Boga jakim jest życie ? Mam bardzo dużo problemów jak każdy, ale nie jestem tchórzem. Nie uciekam w inny świat. Myślisz, że tam ci będzie lepiej ? Nie zastanawiałeś się nad tym, że przez samobójstwo wcale nie trafisz do tej lepszej części pozaziemskiego życia ? - chłopak słuchał cię z zaciekawieniem.
- Po cholerę tu przyszłaś? Zostaw mnie i odejdź.
- Nathan i tak nie skoczysz.
- Skąd wiesz, że to ja ?! - spytał zdziwiony.
- No wiesz oglądam telewizje, słuchałam was kiedyś.
- A czemu już nie słuchasz ?
- No, bo po co słuchać czegoś czego niedługo nie będzie. Jak skoczysz to zespół się rozpadnie, albo straci połowę fanów. W końcu The Wanted bez słodkiego Nath'a to nie jest ten sam zespół. A jak bym nadal was słuchała to bym chodziła przybita, że tak cudowni chłopcy już nie grają, bo jeden z nich stchórzył.
- Nie jestem tchórzem. Ja po prostu już nie daje rady.
- Tchórzysz. Skoro tak by nie było to byś walczył sam ze sobą i problemami. Myślisz, że niektórzy ludzie nie mają gorzej. Jesteś sławny ludzie cię kochają, uwielbiają, masz kochających rodziców, przyjaciół. Czego chcieć więcej? Podaj mi rękę. - wyciągnęłaś dłoń w jego stronę. Patrzył na ciebie i na nią przez chwilę. Nie wiedział co zrobić. W końcu podał ci dłoń i przeszedł na tę bezpieczną stronę.
- Mogę cię przytulić ? - zapytał.
- Jasne. - rozłożyłaś ramiona i staliście tak przez chwilę.
- Jak masz na imię ?
- [t.i.].
- Czyli tak ma na imię mój anioł stróż. - spojrzałaś na niego pytająco. - W końcu pojawiłaś się tutaj i uratowałaś mnie. Inaczej bym skoczył. Dzięki tobie tutaj stoję. Bóg cię przysłał.
- Nie, wpadłam sama. Chciałam sobie z tobą pogadać. Nie jestem żadnym aniołem. Dotykasz mnie. Nie prześwituje. - obkręciłaś się. - widzisz mnie. Nie jestem aniołem. - chłopak zaczął chichotać.
- Chodź ze mną na spacer.
- Czyżby wraca Nath ? Ta słodka 1/5 The Wanted ?
- Dzięki tobie.
Chwycił cię za rękę i poszliście do parku. Chłopak opowiedział ci o swoich problemach. Zaufał ci. Następnie ty opowiedziałaś mu o swoich. Okazało się, że twoje są większe od jego. Chłopak podziwiał cię za to, że masz takie podejście do życia. Odprowadził cię do domu.

Od tamtej pory minęły dwa lata, a ty przez te dwa lata nie miałaś z nim żadnego kontaktu, ale z jednego byłaś szczęśliwa i zadowolona. To właśnie dzięki tobie The Wanted nadal istniało w starym, najlepszym i niepowtarzalnym składzie. Szłaś tym samym mostem. Zauważyłaś kogoś kto przypominał ci Nath'a. Podeszłaś bardzo cicho i powoli.
- Anioł stróż jest od tego by pomagać. - przeszłaś przez barierkę. Patrzył na ciebie zdziwiony.
- Co ty wyprawiasz ?
- Jeśli na prawdę chcesz to zrobić to złap mnie za rękę i skoczymy razem.
- Dlaczego chcesz się zabić ? Przecież byłaś taka dzielna.
- A ty dlaczego chcesz się zabić, bo sobie nie radzisz z problemami. Dokładnie tak jak ja. Tchórzę. Chcę skoczyć bo jestem tchórzem. Robisz to ze mną czy kolejny raz się rozmyślisz ?
- Przez cały czas o tobie myślałem. Gdy jechaliśmy w kolejną trasę, gdy miałem zły humor. Myślałem właśnie o tobie. Dlaczego ktoś taki jak ty mi pomógł. Po co ci to było. Usatysfakcjonowało cię to ? Nie wiem, ale wiem, że jesteś kimś wyjątkowym i powinnaś zostać po tej drugiej stronie. Ty nie jesteś tchórzem.
- Ja jestem najprawdziwszym tchórzem. Następnego dnia po naszym spotkaniu przyszłam tutaj i skoczyłam. Mnie już dawno nie ma Nath. Bóg przysłał mnie tutaj ponownie bym ci pomogła. Byś złapał mnie teraz za rękę i było ci łatwiej wiedząc, że jest obok ciebie ktoś kto jest podobny do ciebie. Ty już nie będziesz szczęśliwy po drugiej stronie barierki. Jesteś tutaj drugi raz. Takim ludziom nie jest dobrze po tamtej stronie. Jeśli nie skoczysz teraz będziesz cierpiał jeszcze bardziej i tutaj wrócisz. - chwycił twoją dłoń.
- Czyli jesteś aniołem ? Moim ? Już cię nie ma ? Ale przecież ja ciebie widzę..
- Nie Nath. Tak ci się tylko wydaje.
- Nie rozumiem jednego. Dlaczego mi pomagałaś, a później sama skoczyłaś. Przecież mówiłaś wtedy takie rzeczy. Czy ja mogę cię teraz uratować? Pozwolisz mi siebie przekonać ?
- Nathan.. mnie już nie ma. Nie można uratować czegoś co nie istnieje. - chłopak miał łzy w oczach.
- Kocham cię. - wypowiedział te słowa i pomogłaś mu przejść przez śmierć. Dzięki tobie ból był mniejszy.

Na początek

Hej to mój pierwszy blog i pierwsze opowiadanie, a teraz takie krótkie streszczenie :)

Opowiadam o dziewczynie, Lanie,  która ucieka, ukrywa się  przed swoim ojczymem , który zabił jej mamę.Chce teraz sie na niej zemścić .Lana jedzie do Londynu do swojego taty, tam poznaje Harry'ego i resztę .Między nimi iskrzy ...
Ale wypadek po którym Lana trafia do szpitala zmienia wszystko ; zaprzyjaźnia sie z Louisem , są dla ciebie jak brat z siostrą... Zaczyna sie bać o siebie i o innych ze swojego otoczenia ...
Czy Lana i Harry będą razem czy jednak nie? Czy Victor (ojczym Lany) znajdzie ją ? Czy będzei mogła prowadzić normalne zycie?
CZYTAJCIE A SIĘ DOWIECIE :)
w miedzy czasie wątki miłosne jej przyjaciółek
opowiadanie pisane  formą pamiętnikarską
na początek na rozgrzewkę dam imaginy które przysłała mi Julia :)