niedziela, 26 maja 2013

ROZDZIAŁ 67

(Lulu)
Był wieczór gdzieś tak ok 19. Siedziałam na parapecie w moim i Lany pokoju. Ona sama gdzieś wyparowała. Patrzyłam na zachodzące słońce. Do pokoju ktoś zapukał i wpadł Nathan , z rozbiegu kleknął i trochę umył podłogę spodniami (tak jak to robią rokowcy na koncertach z gitarami itp.)  zatrzymał sie tuż przede mną.
- Lulu naprawdę -powiedział - ja cie przepraszam, błagam daj mi drugą szansę...
Popatrzyłam na niego zaskoczona 
- Naprawdę - ciągnął dalej - To ze to i... i Tom , to już nie ważne, a ja i Camila, wybacz, to najgorsze co zrobiłem, nie mogę sobie tego wybaczyć. Kocham ci jak cholera, żyć bez ciebie nie umiem.
Usiadłam obok niego na podłodze , nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko na niego patrzyłam.
- Nawet nie potrafię ci powiedzieć co ja wtedy czułem na tej polanie, gdy odchodziłaś.... -mówił- W sumie nie wiem dlaczego zgodziłaś się chodzić z takim nieudacznikiem
- Nie mów tak -przerwałam mu- każdy popełnia błędy, ja też
- Wiem, chodzac ze mną -to nie było pytanie, to było raczej stwierdzenie
Przypomniałam  sobie te wspólne chwile i wiedziałem gdzie popełniłam błąd
- Zrywając -powiedziałam 
Do pokoju wpadła Lana
- Sorry, ze niszczę fajną scenkę i przeszkadzam  i wgl,nie ma mnie tu i jakby co to mnie nie widzieliście
Pobiegła do okna i weszła na gałąź dalej nie wiem co sie z nią stało, ale chyba zeskoczyła

(Lana)
- Sorry, ze niszczę fajną scenkę i przeszkadzam i wgl, ale jakby co to mnie nie widzieliście
Pobiegłam  do okna i weszłam na gałąź i zeskoczyłam na ziemię zaliczając glebę. Wstałam i pobiegłam dalej
tyłem domu. Pobiegłam przez grupkę kur które narobiły hałasu i paniki o nic.Przeskoczyłam przez płot i wdrapałam sie na drzewo przy czym zgubiłam jakimś cudem buta Już za późno by się wrócić  bo Harry już biegł w moja stronę. Wspięłam sie wyżej i wstrzymałam oddech.
Hazz już był pod drzewem , nie zauważył mnie, w myślach odtańczyłam taniec dzikiego indianina
- Ja wiem, ze gdzieś tu jesteś -powiedział 
Chciałam zmienić pozycje , bo nogi już dosłownie mi odpadały, stanełam na gałąź przy tym złamałam małą gałązke, która spadła mu na głowę. No nie, spojrzał w górę , prosto na mnie. 
- Wiedziałem -powiedział z uśmieszkiem - Co ty, w Tarzana sie bawisz?
- Ta, no jasne wiedziałeś -powiedziałam i pomachałam mu, przeszłam na drugą stronę pnia.
Mój plan?- w miarę zgrabnie zeskoczyć i pobiec do stodoły(mój dziadek miał taką jak najczęściej sa w filmach) Zeskoczyłam i pognałam w stronę celu zanim Hazz sie zorientował. 
Wpadłam do środka. Siano, belki -tyle  miałam do dyspozycji. Pobiegłam na pieto po drabinie.Ukryłam sie między 2 snopkami słomy i czekałam. Zdążyłam sie uspokoić, usłyszałam jak otwieraja sie 'wrota' stodoły 
- Wiem, ze tu jesteś -powiedział Harry - Kopciuszku, zgubiłaś pantofelek, a raczej trampka 
Wyjrzałam zza snopków, po środku stodoły stał Harry z moim butem w ręku
- Czy mam zrobić  to co ty a moimi butami ? -spytał- no młoda,  nie chowaj się
Cofnęłam się trochę zapominając ze za mną jest dziura w podłodze wielkości pianina. Wpadam w nią i spadłam w stertę słomy , podbiegł Hazz
- Żyjesz?- spytał
- No, jeszcze . Możesz mi oddać buta i ewentualnie nie zabijać?
- Oj, nie wiem ,nie wiem
Złapał mnie przez ramie i zaniósł do domu jak Shrek Fionę. 
- Co by ci tu zrobić? -spytał sadzając mnie na blacie w kuchni
- Dżem?
- Co?
- No popatrz- pokazałam palcem na stół i wykorzystałam okazje jak się nie patrzył na mnie i uciekłam.
- Lana!- wydarł sie i pobiegł za mna
- To był tylko żart -krzyknęłam i wpadłam do pokoju Louisa, Zayna i Nialla. Zayn akurat siedział i robił coś na telefonie a Niall wyszedł spod łóżka
- Nie komentuj -powiedział
- Okkeeej , mogę sie schować? Mam kłopoty o nic nie pytajcie
- Spoko , wskakuj do szafy
- Nie widzieliście mnie - zrobiłam jak powiedział Zayn i siedziałam.
Uchyliłam drzwi, do pokoju wpadł Hazza .
- Gdzie ona?
- Kto ?- spytał Zayn
- Lana
- A kto to?
- No takie małe cos chodzące, dziewczyna- zaczął tłumaczyć - co ja.... przecież ją znacie!
No dziękuje, Niall się roześmiał. Zatkałam sobie buzię , drzwi skrzypnęły , jednym słowem - byłam martwa
Harry podszedł do szafy i otworzył, wpadłam prosto w jego ręce. Zaczął mnie łaskotać
- Harry!- krzyczałam - zostaw! Przestań
- Podwójna kara-powiedział - za ucieczkę
- Nie no, proszę, przestań! Bo pożałujesz!
Przestał 
- Serio umieram- wydyszałam leżąc na podłodze 
- No, dobra,dobra muszę iść naprawić zniszczenia - podniósł sie - yea! Zemściłem się!
Poszedł
- Co to miało być?- spytał Zayn
- Zemsta
- Za...?
- Jego buty miały randkę z butelką majonezu.
- Dobre -powiedział Niall- że my nie wpadliśmy na takie coś  


CDN....

---------------------------------------------------------
Okej, napisałam nie bijcie mnie okej?
Dla mnich 2 sióstr (wiedzą które) :*

2 komentarze:

  1. Nie będę bić. xd

    Świeeeeetny rozdział. *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. '- Co by ci tu zrobić? -spytał sadzając mnie na blacie w kuchni
    - Dżem?
    - Co?' - I KOLEJNY ZAJEBISTY TEKST ;D LEJE Z TEGO!
    Nawet nie śmiem Cię bić kochana ;)
    Liczę na jeszcze jeden (ewentualnie siedem) rozdział dzisiaj ^-^

    OdpowiedzUsuń