czwartek, 1 listopada 2012
IMAGIN Z ODE DIRECTION #LOUIS
Jak każdego dnia poszłaś do szkoły, odrobiłaś lekcje, posiedziałaś przed kompem. Twoje życie bardzo się zmieniło, od kiedy Louis wyjechał w trasę. W sumie to były różne formy kontaktu, ale wiedziałaś, że on po prostu nie ma czasu. Znów Cię pociągnęło. Wiedziałaś, że to się może skończyć źle. Ścigałaś się z zawrotną prędkością, autem. Lou tego nie popierał, ale nie wiedział ile to dla Ciebie znaczy. Na szczęście jutro się zobaczycie - wreszcie. Wsiadłaś do samochodu. Tylko on teraz sprawiał, że czujesz się lepiej. Uśmiechasz się, chociaż na chwilę. Twoja pasja. Zaparkowałaś i weszłaś do domu . Usnęłaś
***
Właśnie czekasz na lotnisku. Samolot wylądował, a z niego po kolei wysiedli chłopcy. Twój ukochany rzucił się na Ciebie. Okręcił kilka razy
- Kocham Cię - wyszeptał
- Ja Ciebie też - podeszli do was - Za tydzień wakacje. [T.I] Zabieram Cię do Paryża - uśmiechnęłaś się szczerze.
- Kochanie, nie chcę Cię wykorzystywać
- Nie wykorzystujesz - poprawił Ci włosy
- Dobrze - widocznie zadowolony wsiadł do auta. W domu chłopaków byliście za chwilkę. Pan Marchewka od razu gdzieś pobiegł. Podejrzane. Jednak nie przejęłaś się, tylko pomogłaś chłopakom się rozpakowywać. Natrafiłaś na walizkę Louis'a. Powoli otworzyłaś i Twoim oczom rzuciły się różne kartki. Listy. Nie pisałaś z nim dziwne. Poparzyłaś na nie. Wiele słów, które nie byłe kierowane do Ciebie. Tylko do [ Imię Twojej Przyjaciółki]. Bardzo czułe i dziwne. Opuściłaś je na podłogę. Łzy powoli zaczęły płynąć po Twoich policzkach. Jak mógł?! Wybiegłaś. Chłopcy coś się darli, ale nie słuchałaś. Pobiegłaś do domu. Zatrzasnęłaś drzwi i zaczęłaś płakać. Ktoś zapukał w drzwi. Otworzyłaś, a Lou wszedł jak gdyby nigdy nic
- Co się stało? - chciał Cię przytulić
- Nie dotykaj mnie - odsunęłaś się
- Co się stało?
- Ty się jeszcze pytasz?!?! - otworzył szerzej oczy
- Przepraszam za tę zdradę
- Wiesz co?!?!
- Co?
- W dupe sobie wsadź przeprosiny
- Mogę prosić o Twoje błogosławieństwo? Teraz jestem w związku z [I.T.P]
- Co ?!?!?! Ty świnio!! Spadaj!! - popaczył na Ciebie dziwnie
- Wcale Cię nie kochałem - zabolało, bardzo
- Spadaj stąd! - wyrzuciłaś go i zsunęłaś się po ścianie. Jak on mógł?!?! Świnia! Z Twoich oczu zamiast łez leciała krew. Tak, krew. Zbyt duży ból Ci zadał. Zbyt duży. Wzięłaś kluczyki od auta. Musiałaś odreagować. Wsiadłaś i pojechałaś na te swoje wyścigi. Wystartowałaś. Humor trochę Ci się poprawił. Uśmiechnęłaś się blado i jechałaś. Pech, że na trasę wpadł jakiś pijany kierowca. Zaczęłaś piszczeć, bo jechał w przeciwnym kierunku. Wprost na Ciebie. Cudem go ominęłaś i zaczęłaś kolejne okrążenie. Znowu on. Znowu krzyk, pisk. Ale inny. Był jeszcze daleko, ale coś z kierownicą było nie tak. Jechałaś ze zbyt dużą prędkością. Pisk, jasne światła
- Kocham Louis'a, na zawsze - wyszeptałaś. I wtedy uderzył w Ciebie ten samochód. Jechał też zbyt szybko, żeby się "nic nie stało". Stało się, stało. Za mocno . Samochód wyglądał tragicznie, jak i ty. Ból był tragiczny. Nie mogłaś nic zrobić. Uśmiechnęłaś się blado. Tego Ci trzeba było. Niesamowite. Powoli zaczęłaś zamykać powieki, a przedtem pojawiły się wszystkie sceny z życia z Louisem. Te szczęśliwe i te mniej. Zamknęłaś całkiem powieki. Wtem Twoje serce przestało bić. Stało się. Odeszłaś, jak to sobie wymarzyłaś. Chociaż nie wiedziałaś, że to aż taki ból. Całe swoje życie zamknęłaś jednym głupim wyścigiem
***
Louis, kiedy się dowiedział - nie mógł się pozbierać. Kochał Cię, tylko tak powiedział. Czuł niesamowitą niechęć do życia. Chciał się zabić. Tydzień po Twojej śmierci skoczył z mostu. I tak One Direction przestało istnieć.Chłopcy opłakiwali was. Lou w niebie przeprosił Cię, ale ty go nie chciałaś widzieć. Przydzielili mu inny skrawek nieba...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przez ciebie mi się łzy skończą!
OdpowiedzUsuńAle i tak to kocham <3
Iza <3
Aaaa super ^_^ Nie poryczałam się co prawda, ale i tak świetny. Wiesz, ja ryczę tylko przy tych z Nathanem xd
OdpowiedzUsuńwiem wiem
OdpowiedzUsuńwow...bomba...
OdpowiedzUsuń