czwartek, 4 października 2012

ROZDZIAŁ PIĄTY

 (Lana)
Rozglądnęłam się po okolicy, ładnie tam było osiedle jednorodzinnych domów wśród drzew pięknie. Obok żółtego domu stała kobieta , chyba to była ta cała Monica ... Miała na sobie bordowy długi sweter a pod spodem biała bluzkę i miętowe rurki - gust zbliżony do mojego .... ale postanowiłam nie oceniać po okładce...
Pomachała mi i otworzyła czarna furtkę i krzyknęła ;
- Lana? no choć!
Podeszłam do furtki i powiedziałam
-Monica?
-tak , choć -odpowiedziała i wzięła mnie za rękę .Zaprowadziła mnie do nie za dużego nie za małego domu w srodku był nawet fajnie urządzony w nowoczesnym stylu z dodatkiem  staroświeckiego...
Było tam też coś o czym ja w dawnym życiu mogłam pomarzyć ; kręcone schody , o matko jak ja je zawsze chciałam mieć  w swoim "domu"... Niby takie marzenie z którego inni by się śmiali ale my byliśmy biedni ...
Monica zniknęła gdzieś w kuchni i chwilę później przyszła z czymś w ręku co okazało się być kluczami podała mi je i powiedziała
-witaj w domu - ile razu ja chciałam to usłyszeć ...
-dobra ale ...-ale ona mi przerwała
- spokojnie twój tato przyjedzie dopiero wieczorem , musiał , jak ci mówiłam przez telefon , pojechać  do pracy do pióra mieli jakieś spotkanie ...
-dobra ale ty jesteś kim dla niego? - z tego wszystkiego  , tego płaczu , tego żalu , tej tęsknoty i złości na tego palanta nie mogłam zebrać w zdanie słów...Monica pokazała mi mój pokój do którego prowadziły właśnie te schody był to pomalowany na mój ulubiony kolor ( niebieski) pokój z balkonem miałam duże łóżko takie jak na dwie osoby plus jeszcze wyciągane z pod spodu dla gości miałam dużą szafę oczywiście pasującą  do ciemnego niebieskiego białą a  na podłodze miałam taki fajny puchaty dywan . Byłam czternastolatką a cieszyłam się jak pięciolatka . Zawsze chciałam mieć taki duży pokój...
 Był wieczór siedziałam na łóżku i myślałam o całym tym dniu ,nagle do mojego pokoju wpadła Monica , ona była lekko świrnięta ale ja ja lubiłam okazało się ze jest bardzo wyluzowana
-hej sorry ze bez pukania i jak leci ?-spytała
- żyje -ale w ducho do tego dopowiedziałam "jeszcze"
-mam dla ciebie propozycję
- o co chodzi
- twój tato dzwonił i nie może wrócić na noc do domu spotkanie mu się przedłużyło, Martha  wraca dopiero za dwa dni ...
- kto to?- przerwałam jej
- moja córka , twoja siostra... tak czy inaczej - powiedziała widząc zdziwienie na mojej twarzy , wiec miałam siostrę ciekawe pięciolatkę czy ośmio ?- będziesz sama w domu ...ale chciałabym żebyś mi w czymś pomogła..
- w czym ?
-chciałabym żebyś pojechała ze mną do mojej pracy ...
- gdzie to jest?
- pracuje w domu dziecka mamy kilka wolnych miejsc i brakuje nam do pomocy ludzi chciałbym żebyś dzisiaj pojechał i nam pomogła.Chciałabyś?
-pewnie sama nie będę siedzieć w domu , gdybym miał moją mp3 to jeszcze ale nie , przez tego matoła .Cholera, no nie daruje mu tego!-krzyknęłam sama się  sobie dziwiąc , w końcu chodziło durny odtwarzacz.
Założyłam moją ulubiona bluzę i kontrastujące z nią jeansy - rurki .A Monica  która była jeszcze w pokoju powiedziała
- myślę zę sie dogadamy - i wyszła
teraz wiedziałam - moje życie się  zmieni...

CDN...

------------------------------------------
Sorry Julka  ale w tym się nie zmieściło w następnym spróbuje ale się szykuj...
Mam nadzieje ze ktoś to jeszcze czyta:)

1 komentarz:

  1. Rozdział świetny ;-)
    Uwielbiam Twoje opowiadanie.... ;-)
    Czekam na następny....

    OdpowiedzUsuń